Kości, które nosisz w kieszeni
Opis
Pod naszymi domami piętrzą się kości. Można po nie sięgnąć i schować je do kieszeni. Zmarli nie lubią siedzieć w grobach, księżniczka zamienia się w rzekę, włókniarki straszą w centrum handlowym albo opowiadają o dawnych czasach i niedostatku. Bohaterka zmaga się z rodziną, historią i codziennością pełną norm i zasad, do których nie sposób się dostosować.
Łukasz Barys prowadzi nas przez cmentarze, szkoły i dzielnice prowincjonalnego miasta, ukazując dorastanie w sposób baśniowy, ale dojmująco prawdziwy.
Żywioł liryczny, którym zalewa nas Barys, jest niesłychany. To znaczy, nie słyszałem jeszcze tak soczystych tonów, chociaż w nowej prozie dzieje się dużo. Jeszcze więcej dzieje się w poezji, a zwróćmy uwagę, że Barys debiutował wcześniej tomem wierszy. Tym razem sięgnął po powieść i mówi w niej brawurowo, mówi czternastoletnią dziewczynką. Jest nią naprawdę. Wszelkie uproszczenia związane z tak zwaną „subkulturą 500 plus” biorą w łeb. To właśnie ona przemawia tu pełnym i pięknym głosem wrażliwej nastolatki. I jak widać, słychać i czuć, żadna to patologia, a raczej coś głęboko ludzkiego, wstrząsającego i na swój sposób poetyckiego. W świetle tej książki bieda, niechęć i strach jawią się jako rzeczywista trójca święta katolickiej Polski. No i Pabianice mają wreszcie swój epos, może zbyt groteskowy i jednoznacznie proletariacki, ale jakże przekonujący i prawdziwy.
Karol Maliszewski
Doskonała proza Łukasza Barysa działa na zmysły niczym najlepsze powieści Elfriede Jelinek. Barys stawia zasadnicze pytanie o to, co ostateczne, nieuniknione i przerażające: śmierć, która nadaje światu porządek i zarazem bezlitośnie go burzy.
Maciej Libich, „Wizje”
Fragment
Ziemia nie obnosi się z cierpieniem, ale chowa w sobie kości, na które można nadepnąć, chodząc po podwórku. Coś wyszło na wierzch, ale nie były to odłamki szkła albo drewna. Coś zachrzęściło, więc zaczęłam drapać. Sucha ziemia wżerała się za paznokcie z dziwną łatwością. Kolana miałam czerwone i zdarte, łokcie tak samo, ale w końcu podniosłam ku słońcu brązową, suchą kość, kruchą i poplamioną. Schowałam znalezioną kość do kieszeni i ponownie uklękłam. Zdołałam jeszcze ukraść ziemi kilkanaście kości: maleńkich albo większych, ale zawsze brązowych i kruchych. Wszystkie włożyłam do kieszeni i miałam tam teraz orkiestrę [...].
- Premiera: 16 sierpnia
- Format: 140/210
- Oprawa: miękka ze skrzydełkami
- Liczna stron: 144
- Projekt okładki: Mikita Rasolka
Patronat medialny: